[ Powrót ] Wtorek, 02 luty 2010, 22:11
Potas
O pewnego czasu czułam się dość kiepsko i coraz gorzej. Zwalałam to na huśtawkę ciśnienia meteo i inne niewiadomoco. Bo nie wiedziałam, co mi jest. Ogólnie coś nie tak.
Mąż zwrócił uwagę na dość wysoki pomiar mojego pulsu: ponad 90, czasem ponad 100. Dzisiaj jechał do kardiologa na swoje badania kontrolne, więc przy okazji wziął dla mnie skierowanie i się wkręciłam do tej samej lekarki.
Ostatni (i pierwszy) raz byłam u kardiologa w roku 2005 z powodu sporego nadciśnienia; wtedy dał mi dwa leki, które bez zmian i badań biorę do dzisiaj. Lekarz rodzinny wypisywał kolejne recepty. A właściwie pielęgniarka, bo to takie proste - tylko wypisać receptę i podetknąć lekarzowi. Jakaż to oszczędność czasu lekarza i przestrzeni kolejkowej!
Zaczęłam brać pod uwagę, że może się uodporniłam na któryś z leków, a oni nie zwracają na to uwagi. Albo może brakuje mi jakiegoś mikroelementu i przez to jakoś mi tak dziwnie i coraz bardziej nie tak.
Okazało się, że wyjątkowo słusznie się obawiałam. Pani dr kardiolog dała mi skierowania na badania - - krwi (morfologia z lipidogramem, potasem, cholesterolem etc.),
- EKG,
- echo serca
- i wyznaczyła wizytę za tydzień z wynikami.
Powiedziała coś ważnego: jeden z moich leków - Diuresin - zapewne wypłukiwał mi z organizmu potas, powodując narastające kłopoty z ciśnieniem, bóle głowy (potworne!) i drętwienie nóg.
Teraz już wiem, że powinni byli mi mierzyć ów potas i ewentualnie przepisywać suplementację.
Ale przez 5 lat co miesiąc lekarz rodzinny wypisywał mi kolejne recepty na te same leki BEZMYŚLNIE!
Bez żadnej kontroli stanu mojego organizmu!
Ręce opadają.
Komentarze: Brak komentarzy.
|
|