Borelioza.Gazetka.EU
CHORA BABA
Uczę się boreliozy na własnej skórze. |
[ Powrót ] Piątek, 05 grudzień 2008, 18:28 Sączące się ranki - już o tym nie raz pisałam, bo nie raz mi się przytrafiało. Np. 14 lutego 2008, 1 września 2008. Teraz znowu: oparzyłam się, każdemu się przecież zdarza, potem wodnisty bąbel, który pękł. Niby zaczął się goić, zrogowaciały naskórek powoli się wykruszał. A tu nowy naskórek, ten jeszcze świeży i cienki, zaczął się maślić. Od tygodnia mam z tym kłopoty: opatrunki przesiąkają po 2-3 godzinach. Jest to wyjątkowo uciążliwe. Poza tym mam pewne kłopoty ginekologiczne, ale nie będę ich wyszczególniać - nie ten temat. P.S. Dodając adresy poprzednich wpisów przypomniałam sobie jeszcze gencjanę. No tak, blog jest pamięcią zewnętrzną: we wrześniu sasia77 przypomniała mi ten lek, Sylwia potwierdziła... OK, już mam fioletowy nie tylko kciuk, ale i cztery inne palce, które pobrudziłam podczas smarowania. Spirytusowy roztwór fioletu gencjanowego - może pomoże?
Od 2 dni dopiero ranka zaczyna przysychać - po smarowaniu Tormentiolem. Mam nieodparte wrażenie, że wredne bakterie, które przeszkadzają w gojeniu się tych moich ranek, uodparniają się na kolejne medykamenty: najpierw przeszło po Clotrimazolu, parę miesięcy później - po Detromycynie, na następną rankę zadziałała gencjana, a teraz sączenie ustępuje dopiero po Tormentiolu. Powoli wyczerpuję repertuar... Przeszło, ale dopiero po 3 tygodniach :( Komentarze: beta32, Piątek, 26 grudzień 2008, 15:03 michal056, Sobota, 27 grudzień 2008, 23:04 Chora Baba, Niedziela, 28 grudzień 2008, 01:16 |
![]()
|
|
![]() |
![]() |
Aktualizacja 14-03-2013
|