Borelioza.Gazetka.EU
CHORA BABA
blog
Uczę się boreliozy na własnej skórze.
Twoja skóra jest inna.
Prawa autorskie Creative Commons License

 

 

...
 

Sobota, 13 październik 2007, 10:30

Wizyta u Pana Doktora. Dostałam kolejne recepty. Zapytałam, czy - skoro się tak dobrze czuję, - może mogłabym przerwać antybiotyki, albo chociaż ograniczyć, brać pulsacyjnie - tydzień przerwy na tydzień proszków? No, nie. Pan Doktor radzi uzbroić się w cierpliwość i mówi, że jeszcze 3-4 miesiące trzeba brać antybiotyki. Może w przyszłości ograniczymy Duomox, ale pozostałe trzeba brać. No cóż, trudno.


Przed wyjazdem w Tatry zaczęłam natomiast kombinować kontrolowane ograniczenie leków obniżających ciśnienie. Mam ciśnieniomierz, więc mogę sprawdzać na bieżąco reakcję organizmu. Poza tym ja czuję to ciśnienie - już się nauczyłam i wiem, kiedy mam normalne ciśnienie, a kiedy jest coś nie tak.
W ten sposób zamierzam sprawdzić na własnym organizmie hipotezę, że krętki Borrelia usiłowały zaatakować serce. Na razie truję krętki, więc dodatkowe leki na obniżanie ciśnienia ograniczam.

Tak więc od piątku 12-X zamiast rano Accupro 10 mg + Tertensif 1,5 mg i wieczorem 5 mg Accupro, biorę tylko wieczorną dawkę 5 mg Accupro.

Niestety, motywację mam głównie finansową. Ponieważ zaś serce jest narządem szczególnym, więc od kilku lat interniści przepisują mi te same recepty - bez zbędnych badań. Skoro jest OK, nie ma potrzeby zmian. Już kilka razy usłyszałam, że są to leki, które jak się zacznie brać, trzeba brać dożywotnio. Nikt więc (poza mną samą) nie weźmie odpowiedzialności za zmianę tej terapii. Rozumiem.
Byłam początkowo na kilku prywatnych wizytach u kardiologa - nie przeczę: wówczas miałam bardzo wysokie ciśnienie. Jednak nie jestem jeszcze przekonana do tego "dożywocia". Nie stać mnie na ponowną wizytę u kardiologa, a specjaliści z przychodni w Mińsku Maz. budzą we mnie jedynie zniechęcenie.
Moje zdrowie, więc na własnym organizmie rozpoczynam kolejny eksperyment.
Godzina 10:30, ciśnienie 120/80, puls 79, temp. 35,65°C
Godzina 16:00, ciśnienie 116/80, puls 72

| Dodaj coś od siebie |

Środa, 10 październik 2007, 07:24

Po powrocie z Tatr
Wczoraj zabrakło mi porannych prochów - zamiast
Duomox 2x 1g + 1 x 150mg Xitrocin
miałam tylko Duomox 1x 1g. Trudno. Wieczorem zdążyłam akurat na prochy do domu. To i tak pierwsze moje potknięcie od 87 dni. Po prostu źle oszacowałam powrót z gór. Ale za to...
Jedyną dolegliwością, jaką tam odczułam, było zdrowe zmęczenie z chodzenia po górach: tylko zakwasy w łydkach i otarta pięta. Ha! Takie dolegliwości to sobie mogę mieć. Nihil novi sub sole.
Temperatura ciała dzisiaj o 6:20 36,15°C, za oknem -1°C, w domu 22,5°C.
Jest mi dobrze.

| Dodaj coś od siebie |

Piątek, 05 październik 2007, 10:33

A jeśli dałam się wmanewrować ludziom, którzy sami nie wiedzą, co czynią? Przecież cały czas istnieje takie niebezpieczeństwo. Przecież tylko ja znam swój organizm, a i to niedoskonale.
Czym więc to by groziło?
Każdy zdrowy człowiek ma jakąś własną florę bakteryjną. Mikroflorę jelit. Ja ją właśnie niszczę - antybiotykami. Co prawda, odbudowuję od razu jogurtami i probiotykami, ale jest to niebezpieczna zabawa. (Pani W. z ulicy N. brała na zmianę leki na obniżenie ciśnienia - ono spadało, więc potem brała na podniesienie ciśnienia, ono rosło, więc z powrotem na obniżenie - na tym upłynął jej ostatni rok życia. Wiem, bo tam wtedy mieszkałam i z przerażeniem obserwowałam jej lekomanię).
Przed rozpoczęciem leczenia nie czułam się jak zdrowy człowiek. Nikt mi nie wmówił choroby - czułam się źle. Wmówiono mi taką nie inną diagnozę - może słusznie, może nie. Nie wiem. Tym bardziej, że lektury podpowiadają również inne pomysły: np. może to któraś awitaminoza plus reumatoidalne zapalenie stawów z jakimiś neurologicznymi (dzisiaj każdy żyje w stresie, ja przecież też i to dzięki rodzinie od dość dawna, a długotrwały stres - wiadomo, osłabia i powoduje). A może jeszcze coś, czego nauka, zwana medycyną, jeszcze nie zbadała. Tyle w niej jest zwrotów o nieznanej etiologii...
Wmówiono mi też terapię taką a nie inną. Eksperymentalną. Tak więc dwukrotnie oparłam się na zaufaniu - niekoniecznie pełnym. Kontrolowanym zaufaniu - jak przy kierownicy. Pełnym więc niepewności i ciągłego szukania argumentów za i przeciw.
Leczenie okazało się skuteczne. Czuję się o wiele lepiej. To mogę potwierdzić z czystym sumieniem. Symptomy nikną. Jakie jednak będą skutki uboczne tej terapii?
Wyczyściłam mikroflorę, rozpoczęłam hodowlę Candida albiens - niewielką, bo niby uważam, ale zawsze. Nie wiem, co będzie dalej. Jak sobie ten mój biedny organizm poradzi potem z dalszą walką o przetrwanie? Niepokoję się o niego.
Kiedyś miałam takie powiedzonko: "Nie walcz z własnym organizmem, bo możesz wygrać, i co?".
Od dwóch dopiero lat staram się z nim współpracować. Przestałam palić. Ograniczam inne grzechy. I trzymam kciuki, żeby się udało.

| Dodaj coś od siebie |

Czwartek, 04 październik 2007, 13:10

Temp. 20:00 - 35,96°C
Asana drzewo - proszę bardzo, żaden problem: 3 minuty na każdej nodze!
Zanika trzeszczenie stawu w prawym ramieniu (czy to już bark?). Zanika to samo w prawym kolanie. Trochę jeszcze stawy kciuków się odzywały w ub. tygodniu, ale już jest OK.
Dzisiaj wzięłam Lactovaginal - bo było trzeba; jakoś nie pamiętam, by sobie to aplikować, więc stosuję doraźnie - jak czuję, że trzeba.
Wczoraj oczęta moje napuchły nieco, ale to chyba przesadziłam z robotą. Jeszcze trochę pogapię się w monitor, a potem dam sobie odpocząć.
Waga -7 kg (od stanu zero sprzed rozpoczęcia leczenia wraz z dietą), bardzo to pozytywne.


Ponieważ szczegóły mojego ćpania wkrótce przeskoczą na poprzednią stronę, więc je tu powtarzam (aktualizując):

  1. godz. 8 rano
    • (abx) Duomox 2 x 1 g
    • (abx) Xitrocin 1 x 150 mg
    • (abx) Tinidazol 2 x 500 mg (co drugi dzień)
  2. godz. 9:30
    • (na nadciśnienie) Accupro 1 x 10 g
    • (na nadciśnienie) Tertensif 1 x 1,5 mg
    • (wspomagające i probiotyki) Mg+B6 1 tabl.
    • (wspomagające i probiotyki) Liv.52 1 tabl.
    • (wspomagające i probiotyki) Hepatil 2 tabl.
  3. godz. 14
    • (wspomagające i probiotyki) LactivUp 1 tabl.
    • (wspomagające i probiotyki) Liv.52 1 tabl.
    • (wspomagające i probiotyki) Hepatil 2 tabl.
  4. godz. 20:00
    • (abx) Duomox 2 x 1 g
    • (abx) Xitrocin 1 x 150 mg
  5. godz. 21:30
    • (na nadciśnienie) Accupro 1 x 5 g
    • (wspomagające i probiotyki) Mg+B6 1 tabl.
    • (wspomagające i probiotyki) Liv.52 1 tabl.
    • (wspomagające i probiotyki) Hepatil 2 tabl.
No i dorywczo Clotrimazolum lub Lactovaginal 1 globula - w miarę potrzeby.
Imponująca lista: dziennie 21 i pół proszka + globulka.

| Są 2 komentarze, też możesz się wypowiedzieć |

Sobota, 29 wrzesień 2007, 23:38

Najbardziej podoba mi się poprawa stanu mojego rozumku. Już przestawałam go lubić - taki był zagubiony i bezradny. Teraz znowu obejmuje wiele aspektów jednej sprawy i nie da się byle komu w kozi róg zapędzić.
Moja praca nad portalem-witryną też ma się coraz lepiej.
Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie.
Ha!
Wczoraj na przyjęciu imieninowym u W. czułam się świetnie - chociaż nic nie jadłam, a piłam tylko własną mineralkę... Mijają czasy, kiedy konwersacja sprawiała mi trudność i słowa uciekały. To dobrze, bo zaczynałam się obawiać, że zmiany neurologiczne mogą być nieodwracalne.
Dr Piotr mówił, że to może tylko drugie, a jeszcze nie trzecie stadium choroby. Da się cofnąć!
Tak się cieszę.

| Dodaj coś od siebie |

Piątek, 28 wrzesień 2007, 05:42

Niby dobrze się czuję. Znaczy się - lepiej. Ale nie zupełnie dobrze. Znowu coś się dzieje w środku mojego organizmu - co czuję i ponazywać nie potrafię.
Tak właśnie było przez tych kilka lat, kiedy krętki opanowywały mnie od środka. Coś, ale trudno powiedzieć, co.
Wczoraj - jak to powiedzieć - zaczęły mnie piersi swędzieć od wewnątrz. Nie - bolą, ale tak jakoś... no, jest inaczej.
Jakie to jest głupie - nie potrafić nazwać reakcji własnego organizmu. Słów mam niemały zapas, ale odczucia niepojęte. To jakby chcieć opowiedzieć, jak smakuje ananas. Nie da się.



Wszystkim mądralom mówię głośno i jasno: nie, nie wiem, czy wybrałam dobrą drogę leczenia. Alternatywą było jednak - siedzieć i obserwować rozszerzające się objawy. Więc podjęłam to cholerne leczenie antybiotykowe o końcu bliżej nieokreślonym.
Nie wiem też, może trzeba było by już przerwać drakońskie dawki - skoro właściwie czuję się dobrze... Nikt tego nie wie.
Już mam tak wyjałowiony organizm.
Sama dieta nawet nie jest taka uciążliwa. Kilka razy już aplikowałam sobie makrobiotykę - też na początku było trudno, a potem już normalka.
Łatwo powiedzieć - uwierz lekarzowi. Sam se uwierz. Ja wierzę, że lekarz robi to, co uważa za słuszne, ale przecież NIKT nie wie, czy taka właśnie jest słuszna terapia. To jest terapia eksperymentalna, a ja tu jestem królikiem. Niestety, wiem nieco więcej od królika, więc się zwyczajnie boję.


W nocy spadł deszcz. Przed deszczem od ładnych paru lat czuję się kiepsko - dusznawo tak, może to coś z ciśnieniem. Nie wiem. Ale kiedy już zaczyna padać, Robię takie wielkie Uff! i już jest lepiej.
Tempteratura teraz: 35,7°C
Na dworze +14,0° a z tej strony szyby 22,6°C
Szarzeje. Wstaje dzień siedemdziesiąty czwarty.

| Dodaj coś od siebie |

Środa, 26 wrzesień 2007, 03:08

Podczas spokojnej rozmowy z kumplami poczułam wypieki na twarzy - nagle takie rumieńce, jakbym na całych policzkach rozsmarowała bardzo mocny róż; nos, broda i czoło jasne, a reszta twarzy czerwoniutka, coraz czerwieńsza - i piecze.
Po godzinie samo przeszło i znowu jestem blada (bo przecież w tym roku słońce widuję z rzadka). Okropieństwo.
Jedyna przyczyna (zewnętrzna!), jaka mi przychodzi na myśl, to pół godziny wcześniej smarowałam T. plecy maścią p.reumatyczną Bayera Thermo-Rheumon. Ale potem zaraz dokładnie umyłam ręce, a już na pewno nie dotykałam nimi wtedy do twarzy.
Albo to przyczyna wewnętrzna, czyli znowu jakieś krętki wylazły, tym razem na powierzchnię skóry twarzy.
A oni się śmiali, że się rumienię "jak panięka", że się zawstydziłam i takie tam.
Temperatura o 1:40 35,68°C
teraz za oknem 9,4°C, po wewnętrznej 20,8°C (chłodnawo, zastanawiam się, czy by nie rozpalić w piecyku).

| Dodaj coś od siebie |

Wtorek, 25 wrzesień 2007, 04:55

Dobrze, że tak szybko odstawiłam Lactovaginal - wyraźnie jest napisane w ulotce: Prepatatu nie należy stosować w czasie podawania leków przeciwbakteryjnych, przeciwrzęsistkowym oraz przeciwgrzybiczych, ponieważ zabijają one pałeczki kwasu mlekowego lub hamują ich wzrost. Czyli biorę prochy, a one się wzajemnie zwalczają :(
Ja nie wiem, jak ja na tym wyjdę.
Dzisiaj już mniej mnie boli głowa. Przez ostatnie dni trudno było wytrzymać. Nie wiem oczywiście, czy wywołał to stres, który zawdzięczam taktowi i "rozwadze" twórcy forum, panu A., czy też normalnie: antybiotyki rozbiły jakieś skupisko krętków Borrelii i teraz te rozlazły się po mojej chorej główce.
W każdym razie na to drugie powinny pomóc drugie antybiotyki. Dlatego leczona jestem 3 antybiotykami jednocześnie: jedne rozbijają cysty (czyli właśnie te skupiska, w których krętki potrafią przetrwać lata), a drugie je niszczą. Jeszcze w swoich studiach nie doszłam do tego, które-co. Nie wiem, czy dojdę (na razie nie odczuwam potrzeby - lekarz dobiera mi prochy).
Na razie staram się zrozumieć początek samej choroby. Jak to się dzieje, że zdrowy i silny organizm nie poradził sobie sam z takim mikro-ohydkiem.
Czyżbym była gorzej przystosowana do przetrwania od takiego krętka?! Fascynujące.
Nota bene, z nowym forum - jak z nowym właścicielem serwera: taka zmiana powinna wyjść na dobre użytkownikom. Demokracja zawsze była lepsza od totalitaryzmu, choć sporo trudniejsza...
Tylko dlaczego ten czołg po mnie przejechał?



Temperatura teraz: 35,06°C
Włożyłam gruby sweter.
Po wewnętrznej +21,6°, za oknem +8,4°C i ciemno. "Jesień idzie, nie ma na to rady" - jak śpiewa Olek Grotowski.

| Są 3 komentarze, też możesz się wypowiedzieć |

Niedziela, 23 wrzesień 2007, 01:27

Z wątrobą mam od wczoraj spokój. Nadal jednak biorę 3x dziennie po 2 tabl. Hepatilu, oprócz 1x dz. Liv52. W zaleceniach dra Piotra miałam te leki brać alternatywnie. Okazało się to jednak za mało. Zrezygnowałam jednak z soku z łopianu.
Drożdżycę na razie zdusiłam w zarodku, objawy w miejscach intymnych minęły po 2 czopkach. Odstawiłam więc leki opisane poniżej (dzień 66) - są zbyt drogie, by je brać tylko profilaktycznie (Lactovaginal - 2,45 za kapsułkę, a Clotrimazolum - po 0,60 zł).
Koszty dzienne leczenia spadły do 15 zł.
Temperatura:

  • dobę temu 35,61°C,
  • teraz 35,82°C
    Błąd pomiaru - wg specyfikacji termometru - cały czas wynosi +-0,1°C). Może przestałabym więc epatować tymi setnymi po przecinku... ;)

    | Dodaj coś od siebie |

    Czwartek, 20 wrzesień 2007, 06:01

    Nie było mnie w Necie dwa dni, a tu rejwach na forum - powstało forum alternatywne! Ciekawe, czy sobie poradzi. Na razie zbiera mnóstwo błota.
    Wrzuciłam swoje trzy grosze do tego ogródka - tak na spokojnie. A co!


    U mnie nic nowego - po poniedziałkowych wahaniach wtorek był już spokojniejszy. Forum pomogło dobrym słowem :)
    Tylko tych prochów tyle - jak dołożyłam Hepatil 3x 2 tabletki, to już mi się te garści ćpuństwa nie mieszczą w pojemniku.
    Zakładam, że półmetek terapii mam za sobą, że niedługo się wymigam pitolonym krętkom...
    Po południu byliśmy w Przychodni - miły młody lekarz, który kilka miesięcy temu przepisał mi "trochę" antybiotyków, teraz bez mrugnięcia okiem wysłuchał, że podjęłam leczenie, doradził, jak sobie poradzić z grzybicą i wystawił receptę na Clotrimazolum oraz Lactovaginal (jedno 1x rano, drugie 1x wieczorem).
    No, zaczyna mi się Candida pojawiać w miejscach intymnych. Ale tylko tam. Język mam różowy, z łykaniem też nie mam kłopotów (a o to pan dr pytał). Może dzięki diecie, a może organizm sobie radzi.
    Kupiliśmy też Hepatil. Koszty dziennego leczenia wzrosły w międzyczasie do 18 zł
  • 19:00 temp. 36,09°C

    | Są 2 komentarze, też możesz się wypowiedzieć |

    Poniedziałek, 17 wrzesień 2007, 23:15

    Dzisiaj wyszłam na chwilę do ogrodu i od razu słońce dało mi się we znaki. Tak długo już unikam słońca, a dziś było tak ciepło, chciałam zrobić tylko jesienne nawożenie iglaków... Głowa rozbolała mnie niemiłosiernie. Przeszło dopiero po paru godzinach.
    Niestety, wątroba nie odpuszcza. Czuję ją bardzo dokładnie. Nie boli, ale jest. Nie podoba mi się to. Do Hepatilu dołożyłam dziś jeszcze 3x dziennie 2,5 ml soku z łopianu (dawka wg ulotki). Wieczorem herbatka z jeżówki Echinacea.

    Zaczynam zastanawiać się nad przerwaniem leczenia. Skoro wszystkie objawy (poza termometrem) właściwie zniknęły, to po co jeszcze męczyć wątrobę?
    Nie w ogóle zakończyć, tylko przerwać... Już mam dosyć, jestem zmęczona reżimem terapii i diety.


    Rozdrobniłam wysuszony już krwawnik i przełożyłam do papierowej torebki po herbatce żurawinowej.
    Zebrać jeszcze:
  • mniszek pospolity - korzeń (lek na wątrobę, egzemy, zapalenie stawów) i liście (na sałatkę wzmacniającą wątrobę i układ trawienny oraz serce);
  • skrzyp polny - ziele na schorzenia skórne (pasta do stosowania zewn.), płucne;
  • kwitnący fiołek trójbarwny na kaszel, pobudzający krążenie i układ odpornościowy, schorzenia skórne (zewn.);
  • korzeń pokrzywy zwyczajnej - na płukanki leczące łupież (dla T.)

    | Dodaj coś od siebie |

    Niedziela, 16 wrzesień 2007, 23:12

    Wczoraj rano zaczęłam "czuć" wątrobę. Nie to, żeby bolała, ale... wiedziałam dokładnie, w którym jest miejscu. Do kuracji włączyłam natychmiast 2 tabl. Hepatilu 3 x dziennie i pomogło. Dzisiaj już nie wiem, gdzie mam ten organ. Leku starczy mi na tydzień. Potem zobaczę.
    Wygląda na to, że będę miała za co ukończyć kurację... To dobrze, bowiem cały czas odczuwam poprawę:

    • zniknęły bóle głowy,
    • rozumek jakby trochę bystrzeje, rzadziej się mgli, rzadziej robię literówki na klawiaturze, składniej idzie praca
    • humor mi wraca wraz z wrodzoną ironią ;)
    • nawet sąsiadka twierdzi, że lepiej wyglądam - i tak się czuję :)

    Nadal jednak temperatura utrzymuje się zbyt nisko:
    5:30 35,75°C
    12:00 35,52°C

    | Dodaj coś od siebie |

    Środa, 12 wrzesień 2007, 20:22

    Po godzinnym prasowaniu (co mnie napadło? tak nie lubię prasowania!) bardzo mnie rozbolał kręgosłup - plecy pomiędzy łopatkami. Po kwadransie siedzenia z oparciem samo przeszło. Tylko tak notuję, skoro zapisuję tu wszystkie dolegliwości czy ich brak.
    Na pewno polepszył się mój zmysł równowagi. A bywało już kiepsko: często byle zachwianie kończyło się upadkiem. Ile razy wywaliłam się w ogrodzie, gdzie przecież trawnik nie jest równym asfaltem... Teraz spokojnie wykonuję asanę drzewo, która wymaga stania na jednej nodze, ha!
    Waga powoli, ale systematycznie spada. Po gwałtownym spadku po pierwszych 3 tygodniach o 5 kg, po 4. tygodniu 1 kg przybył, a do teraz 2 kg. ubyło. Czyli jak na razie mam -5 +1 -2 = -6 kg. Bardzo to pozytywne. Od kilku lat podejmowałam próby odchudzania i zawsze efekt był marny: po 3 miesiącach -1 czy -2 kg. To żaden efekt. Cały czas miewałam wzdęcia i kłopoty z wypróżnianiem - albo rozwolnienia, albo wręcz przeciwnie. A ostatnio - jak w zegarku i bez żadnych problemów. Wyraźna poprawa przetwarzania danych ;)
    Temp. o 18:30 35,3°C

    | Dodaj coś od siebie |

    Poniedziałek, 10 wrzesień 2007, 23:59

    Po wizycie u dra P. Nowa recepta wygląda kosztownie: prawie 2 stówki.
    Dr doradza jeszcze dodatkowo leki osłaniające wątrobę. Na razie wątroba milczy, a ja nie mam kasy na nadmierne zapobieganie.
    Jesienią od razu się odezwała - i musiałam ją karmić Hepatilem i sokiem z łopianu. Wtedy po 2-3 dniach przeszło.
    Teraz jest spokój.
    Dr P. pytał, jak się czuję. Powiedziałam, że świetnie, bo tak było - wczoraj i dzisiaj.
    Ale dziś wieczorem coś się popsuło. Znowu mam odczucie choroby. Znowu miałam atak tego dziwnego pulsowania w środku wszystkiego - położyłam się na kwadrans i trochę przeszło. Nogi mi cierpną. Główka rozbolała. Ech.
    Może to od niskiego ciśnienia - mówili o dyskomforcie samopoczucia. A może nie?

    • 18:30 temp. 36,38°C
    • 23:30 temp. 35,15°C

    | Dodaj coś od siebie |

    Piątek, 07 wrzesień 2007, 23:08

    To niby drobiazg. Może to nawet głupie, ale---
    Od kilku dni mogę spokojnie łykać zimne jedzenie, takie wprost z lodówki. Tylko tyle? Aż tyle. Od lat było tak, że kiedy coś zbyt zimnego zjadłam czy wypiłam, miałam okropne skurcze gardła. Więc unikałam tego.
    Bywałam wyśmiewana na spotkaniach, kiedy prosiłam o gin z tonikiem - ale nie z lodówki i bez lodu. "Ona lubi ciepłą wódkę, ha ha ha". Wódki w ogóle nie lubię, nie o to chodzi. Piwa też nie wstawiałam do lodówki. Alkohol z lodem czy oszronione piwo są super - pod warunkiem, że przechodzą przez gardło...
    Przed śniadaniem czy kolacją wystawiałam sobie masło, sery i wędliny, żeby nabrały temperatury pokojowej. Albo robiłam grzanki, żeby się dało łykać, żeby nie zatykało.
    Nie pisałam o tym wcześniej, bo to błahostka, choć przecież uciążliwa. Może minęła? Ha! Mam nadzieję, że nie wróci.
    Pijam teraz lodowaty jogurt i co? I nic! Ale fajnie!
    Miewam jeszcze suche gardło, ale tu podejrzewam, że - jak to ktoś określił - Candida depcze mi po piętach. Biorę wtedy łyk tranu (takiego prawdziwego, nie w kapsułkach) - trochę pomaga - i smaruję Nystatyną - naprawdę pomaga.



    Nie wszystko jest fajnie. Znowu odczuwam bóle kręgosłupa, ale tym razem sporo wyżej, znad nerek przeniosły się ponad pas. Są to inne bóle - nie nagłe ukłucia, ale takie "zmęczenie materiału", które trochę daje się rozgimnastykować.
    No i wieczorem znowu miałam to takie wewnętrzne łomotanie, pulsowanie, nie umiem tego odczucia określić. Ciśnienie wtedy jest normalne, puls też. Człowiek robi głębokie wdechy, żeby to klekotanie uspokoić, ale nie pomaga; ono samo musi przejść po 2-3 godzinach. Bardzo jest nieprzyjemne.

    Temperatura jak zawsze: 35,9°C. Kurczę, ja naprawdę jeszcze parę lat temu miałam normę 36,6°C! Bo już słyszę, że myśleli, że ja to tak zawsze. Nie! Dopiero odkąd mam boreliozę!

    | Dodaj coś od siebie |

    Czwartek, 06 wrzesień 2007, 23:23

    Boję się zapeszyć, ale -

  • dzisiaj prawie cały dzień czułam się, jakbym nigdy nie miała żadnej boreliozy!
  • niewielki ból głowy dokuczał mi przez pół godziny pod wieczór, poza tym nic.
  • Jeszcze temperatura: mierzyłam 3x, wyniki od 35,65 do 35,89. Takie wahania mieszczą się w błędzie pomiaru (+-0,1oC).

    Z zadowoleniem stwierdzam, że moja wątroba nie odezwała się jeszcze ani razu. Ubiegłej jesieni po dość łagodnej w sumie kuracji Doxycykliną musiałam dłuższy czas stosować sok z łopianu i Hepatil, zanim przestała mi dokuczać.
    Prawdopodobnie obecny brak takich dolegliwości jest zasługą ziołowych tabletek Liv.52, które łykam 3x dziennie. Albo to świetny lek, albo antybiotyki, które dziś biorę są lepsze od doxy. Albo jedno i drugie...

    | Są 2 komentarze, też możesz się wypowiedzieć |

    Poniedziałek, 03 wrzesień 2007, 23:55

    Dzisiaj lepiej się poczułam, więc rzadziej mierzyłam temperaturę (przedwczoraj się wystraszyłam, stąd tyle pomiarów).

       g. 13:00 - 35,30°C
       g. 19:30 - 35,15°C
       g. 22:00 - 34,90°C
       g. 24:00 - 35,51°C
    Wyniki nadal niskie, ale bez tej huśtawki, co na wczorajszym wykresie.

    Dzisiejsze objawy i zmiany:

    • napadowy ból nad prawą nerką - 2x obudził mnie nocą i rano też się odezwał, w ciągu dnia już nie;
    • ból głowy (jakoś nie mogę się do niego przyzwyczaić, choć to już stały objaw od dawna) - tym razem "obręczowy" - ciasny kapelusz.
    • wieczorem zniknęło mi stałe odczucie chłodu: w domu +21, a ja siedzę w podkoszulce (choć w ciepłych leginsach) i jest OK. Zazwyczaj już powinnam być omotana w gruby sweter czy polar.
    • zajad z prawej strony ust; na czole niewielkie zaczerwienienie z łuszczącym się naskórkiem

    Dieta

    Śniadanie: 3 chrupki Wasa + masło + biały ser i plasterek szynkowej + liście zielonej sałaty
    Obiad: zupa jarzynowa z serii "Skarby Roztocza" (mrożonka, składniki: marchew, kalafior, fasolka szparagowa, brukselka, por, seler, pietruszka, cebula) - [prod. SVZ Poland z Tomaszowa Lubelskiego]
    z makaronem (czarny, razowy, skład: mąka graham z otrębami, woda) [prod. Morima, Warszawa, chyba z Wesołej, bo tel. 773-85-92], minimalnie posolone. Dodatek: 2 łyżki śmietany jogurtowej 9%.
    Kolacja: 2 chrupki Wasa + masło + parówka + liście zielonej sałaty
    Napoje: Herbata zielona chińska, woda mineralna.
    Przekąski: circa garść orzeszków ziemnych w wersji light (bez soli i tłuszczu)

    Aktywność fizyczna
    Przeciętna. Codzienne prace domowe, podlewanie sadu i ogrodu, wyjazd po zakupy. Bez większych wysiłków.

    | Dodaj coś od siebie |

    Niedziela, 02 wrzesień 2007, 16:10


    Pomiary robię termometrem elektronicznym szwajcarskiej firmy Microlife AG. Sprawdzałam go stareńkim rtęciowym i drugim elektronicznym firmy Elta GmbH- nie chce być inaczej.
    Dotychczas też miałam obniżoną temperaturę, ale nie aż tak. Średnia wyrywkowych i niesystematycznych pomiarów z ostatnich 2-3 lat wynosi 35,88oC, minimum 35,17oC w IV'2006, max 36,64oC. A dzisiaj - skacze jak umie.
    Od 17.VII biorę antybiotyki, więc kończy się 6. tydzień.
    Próbuję tę reakcję wytłumaczyć jakimś herxem: np. krętki opuściły cystę w systemie [nerwowym-krwionośnym-limfatycznym-szkieletowym] (wybrać właściwe) i teraz całą mnie opanowały. Nastąpiła otwarta wojna między nimi a abxami.
    Skoro zdziwaczała mi temperatura, podejrzewam, że chodzi o układ nerwowy zakłócający termoregulację.
    Jak to dobrze, że lekarz czuwa. Również podejrzewa reakcję Herxeimera (czy jak się on pisze).
    Ale i tak się boję, co mam udawać. W życiu nie słyszałam, żeby ktoś miał 34 stopnie.
    Mierzyłam też kilka razy ciśnienie - ale jest OK.: około 120/85 (+- 5).

    | Dodaj coś od siebie |

    Piątek, 31 sierpień 2007, 20:00

    Objawy: rano tępy ból głowy w szczytowej części po lewej. Potem osłabł. Minął po circa 1-2 godzinach.
    Poza tym OK. Wykonałam kilka lekkich prac ogrodowych i domowych. No, i umyłam nawet duże okno.



    Wieczorem wyjęliśmy z psa kleszcza. Ten drobny - nimfa czy larwa? Nie pamiętam. Ale już napity bąbel. Spaliłam gadzinę. Poprzednio wrzucaliśmy je do klozetu, ale teraz już znam ich siłę przetrwania. Z popiołu nie wstaną.

    | Dodaj coś od siebie |

    Czwartek, 30 sierpień 2007, 20:00

    Oczy mi łzawią. Przez to, że użyłam trochę tuszu? Przemyłam je i wkropliłam Visine. Poza tym wymieniłam żarówkę w lampie biurkowej: miałam 20W energooszczędną, która ponoć miała dawać mnóstwo światła. Nie pamiętam, czy to równowatość 75 watów, czy 100W. Wkręciłam normalną setkę i od razu zrobiło się o wiele jaśniej.
    Po godzinie zapomniałam o pieczeniu oczu.

    | Dodaj coś od siebie |

    Wtorek, 28 sierpień 2007, 20:00

    Wczoraj w aptece przypomniałam sobie, że Klematis7 pisała coś o substytucie Rulidu (najdroższego wśród moich leków). Pamiętałam, że zaczyna się na X... Pani magister (między nami magistrami) od razu znalazła w komputerze Xitrocin. OK. I tak nie było, ale na dziś sprowadzili.
    Tak więc obecne dochody naszej apteki kształtują się następująco:
    Koszty DZIENNE moich leków
    1,33 --- Accupro 10
    3,54 --- Duomox
    1,06 --- LactivUp
    1,19 --- Liv52
    0,26 --- MgB6
    0,32 --- Tertensif SR
    0,40 --- Tinidazolum
    4,93 --- Xitroxin [zamiast: 6,48 zł --- Rulid]
    -----------------
    13,04 zł w sumie dziennie [z Rulidem: 14,59 zł dziennie]
    x 31 = 404,28 zł miesięcznie [z Rulidem: 452,21 zł]
    ==============================================
    Tyle ostatnio przelewam miesięcznie na konto apteki (na marginesie może dodam, że mąż już od kilku lat zostawia tam miesięcznie ok. 200 zł). Jesteśmy bardzo dobrymi klientami :(



    Spierzchnięte usta, suche od środka - czy to grzybica atakuje?

    | Dodaj coś od siebie |

    Poniedziałek, 27 sierpień 2007, 20:00

    Dzisiaj wizyta u dra P. -> kontynuacja tych samych leków i ich dawek (opis 8-VIII-07). Podpisałam kwit, że godzę się na leczenie eksperymentalne i jestem poinformowana o et caetera, et caetera.
    Mam nowe objawy, które jednak są mało niepokojące. Szczerze mówiąc, gdyby nie tyle tygodni antybiotyków (kończy się 6. tydzień!), mogłabym nie zwrócić na nie uwagi:

  • Wczoraj np. silny ból głowy - taki nowy dla mnie, dookólny (opony mózgowe?), - ale krótki, który po chwili słabnie i powoli, po 2-3 godzinach przechodzi. Może to herx? A może migrena? (Jaka migrena? W życiu nie miałam migren! Niekiedy tylko tak nazywałam poranki po
    bankietowaniu...)
  • Cierpną mi nogi, czasem mam skurcze - to zapewne niedobór Mg, choć jem 2x dziennie Mg+B6, nie wspominając o wodach mineralnych.
  • Nadal termometr nie chce przekroczyć 36 stopni - najczęściej wskazuje 35,5oC. To się nie zmienia od kilku już lat.
  • Początkowa utrata 5 kg wyhamowała. Niestety.

    A co jest lepiej?

  • Zniknęły wieczne chrypki (ale kto mi powie na pewno, czy to od rzucenia wieloletniego palenia, czy od abx? Nikt.), do których już się tak przyzwyczaiłam, że przestałam je zauważać.
  • Bez wątpienia mam też lepsze samopoczucie. Gdzieś ktoś określił ten objaw "subiektywnym odczuciem choroby". Bardzo mi przeszkadzał, bo cała sobą czułam, że coś mi jest, ale nic konkretnego nie potrafiłam ponazywać. I właśnie to kretyńskie odczucie trochę ustępuje.
    Dr P. jest wielki :)

    | Dodaj coś od siebie |

    Piątek, 24 sierpień 2007, 20:00

    Przez 3 dni 21-23.VIII miałam nawrót bólów kręgosłupa lędźwiowego (to samo miałam w czerwcu 2007 i w kwietniu 2006 - wtedy dostawałam serię zastrzyków Ketonal i Mydocalm, która nie dawała żadnej reakcji - samo przechodziło o circa 10 dniach). Teraz postanowiłam przetrwać.
    Trzeciego dnia posmarowałam się 2x żelem z tzw. Diabelskim Pazurem.
    Czwartego dnia minęło, nawet mogłam wykonywać prace domowe.

    | Dodaj coś od siebie |

    Sobota, 18 sierpień 2007, 20:00

    Już drugi raz w tym tygodniu mam taki dziwny atak - wszystko mi pulsuje, aż duszno. Muszę się położyć i uspokoić pulsowanie, ale nie przechodzi od razu a dopiero po paru godzinach.
    Dzisiaj też tak było. Bardzo to okropne i dołujące odczucie. Po 3 godzinach zmierzyłam ciśnienie (mam sprawdzony i dość dobry ciśnieniomierz) i wykazuje 133/101, puls 71. Niepokoi mnie wysoki dolny pomiar.
    Czy to może być po Tinidazolu? Biorę go co drugi dzień, więc sobie ustaliłam, że w dni parzyste. Dziś brałam. Wtedy też - 12.VIII.

    | Dodaj coś od siebie |

    Wtorek, 14 sierpień 2007, 20:00

    Mija tydzień intensywnego brania antybiotyków.
    Ogólnie biorąc, czuję się dobrze. Żadnych nasileń objawów, które możnaby podciągnąć pod reakcję herxa.

  • Ostatnie dwa dni niskie ciśnienie za oknem i burze powodowały, że spałam bez opamiętania.
  • No i bóle głowy dość uciążliwe.
  • Niewątpliwą zmianą jest zmiana wagi. Przez ostatnie lata przybyło mi mnóstwo kilogramów, aż wstyd mówić. Nie ważę się codziennie, ale od zapamiętanej swojej dobrej wagi w 1997r. do wczoraj przybyło mi 20 kg. Nie umiem powiedzieć, czy wszystko da się "zwalić" na krętki, ale na pewno wiele zawiniły. Czułam, że jakoś dziwnie przetwarzam jedzenie w brzuchu, ale nie potrafiłam tego sprecyzować.
    W ostatnich 3 tygodniach od rozpoczęcia leczenia (najpierw wstępnego, teraz właściwego) i stosowania diety anty-candida zgubiłam 5 kg. Bardzo mi się to podoba. Oby tak dalej.

    | Dodaj coś od siebie |

    «Poprzednia strona  1  2   3   4   5   6   7   8   Następna strona»   

  • Możesz napisać do mnie

     

     

     

     

     

     

     

    login      
    GAZETKA.EUStrona należy do portalu GAZETKA.EU
    Aktualizacja 14-03-2013